NA DOBRE I ZŁE
Tekst: Klaudia Grudzińska-Rekuć
Miłość do zwierząt człowiek nosi w sobie. Czasem trzeba jakiegoś impulsu, aby mógł ją odkryć, czasem przychodzi to w naturalny sposób, spontanicznie w trakcie kontaktu ze zwierzakiem.
Ja miałam to szczęście, że rodzice pomogli mi odkrywać każdego dnia radość z przebywania ze zwierzętami. Nasz dom od pokoleń pełen był psów, kotów, koni i wszelakich innych stworzeń, które trafiały do rodziny a to celem przezimowania, a to wyleczenia i opieki. Często pozostawały z nami do swojej późnej starości i naturalnego odejścia. Piszę o tym, ponieważ jest wiele osób, które z pewnością nie wyobrażają sobie cichego i pustego domu, bez mruczenia czy szczekania wokół. Są jednak i ci, nie do końca przekonani o słuszności dzielenia się wspólnym dachem ze zwierzętami. To dla nich przede wszystkim chcę opisać moją prywatną historię, kiedy obecność kotów i jednego psa praktycznie zatrzymała mnie na świecie.
W 2007 roku podczas burzy na Mazurach zginął mój brat, który był funkcjonariuszem straży pożarnej. Śmierć dogoniła go w czasie urlopu. Cały trud udźwignięcia tej sytuacji spadł na mnie. Sama musiałam pokonać szereg formalności związanych z tą tragedią, sprowadzić jego ciało do Krakowa, w którym mieszkam. Musiałam też przekazać tę straszną wiadomość naszej mamie, z którą byliśmy bardzo związani. Ona była przede wszystkim naszą przyjaciółką, a dopiero później mamą. Niestety mama nie była w stanie udźwignąć ciężaru tragedii i jej serce nie wytrzymało ceremonii pogrzebu własnego dziecka.
Dzień później ja sama przeszłam zawał międzykomorowy, ale mimo wszystko, pewnie bardziej z rozpędu i natłoku wydarzeń, postanowiłam żyć ze świadomością utraty w jeden tydzień całego mojego szczęścia. Mój świat zawalił się w ciągu zaledwie pięciu dni. Straciłam najbliższe mi osoby i zostałam praktycznie sama ze sprawami urzędowymi, problemami dnia codziennego, no i... ze zwierzakami. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że najgorsze dla mnie doznania mają dopiero nadejść.
Więcej przeczytasz w magazynie KOCIE SPRAWY Nr 133 – Listopad 2013