MACIERZYŃSTWO WŚRÓD 16 KOCICH ŁAPEK
Tekst i zdjęcia: Zuzanna Wasiukiewicz-Balkowska,
GRUPA NEKO (WWW.GRUPANEKO.WROCLAW.PL)
Jestem w ciąży!
O tym, że jestem w ciąży, dowiedziałam się pod koniec lipca, przed wyjazdem na wakacje. Dzidzia była planowana, robiłam jakieś profilaktyczne badania i przy okazji test. Okazało się, że będziemy rodzicami.
Nawet przez myśl nam nie przeszedł „temat kotów”. Było mnóstwo rzeczy, o które trzeba się było martwić.Mam wrażenie, że nasze koty wiedziały o wszystkim wcześniej niż my. Stały się bardzo miziaste i co im się wcześniej nie zdarzało – wszystkie chciały mi spać na brzuchu! Taki szósty koci zmysł.
Oczywiście wśród rodziny i znajomych pierwsze, co się pojawiło, to TOKSOPLAZMOZA. Większość z Was zna już ten temat na pamięć. Są też jednak tacy, którym chciałabym powiedzieć kilka słów na uspokojenie.A więc tylko przed pierwszym badaniem miałam pewne obawy, nie dlatego, że koty mogły mnie zarazić. Nie wiem, jak miałoby się to stać – nie wychodzą na dwór, nie jedzą też surowego mięsa, a więc brak potencjalnego źródła zakażenia. Owszem, odrobinę się bałam, ponieważ toksoplazmoza najgroźniejsza jest w pierwszym trymestrze. Jednak nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, że gdybym była chora, to wyrzucę koty. To raczej świadczyłoby o mnie, że nie umiałam o nie zadbać, a tym samym naraziłam siebie.
Badanie w drugim trymestrze było już formalnością.
Potem spotykaliśmy się z pytaniami i obawami, co to będzie, jeżeli dziecko dostanie ALERGII NA KOTA.
Ja nie mam alergii, mąż też nie – dziecko raczej też mieć jej nie będzie. Ma już kontakt z alergenem w życiu płodowym, więc jego odporność wzrasta. Kurczę, nikt nie pyta rodziców, czy mieli alergię na krowie mleko, gluten, białko, ale KAŻDY pyta, czy mają w domu zwierzaki. Jakby to one były przyczyną wszystkich alergii, jakie dotykają istotę przychodzącą na ten świat.
Przygotowania w moim domu
Jak każda przyszła mama – chcę mieć wszystko przygotowane na tip-top na przybycie dziecka. Powinnam jednak pamiętać, że w tym całym zamieszaniu mam jeszcze 4 istoty, które też muszę przygotować na pojawienie się nowego członka rodziny.
Do tej pory staraliśmy się stworzyć naszym kotom przyjazny dom z wszelkimi udogodnieniami, które pomogłyby im żyć w zgodzie ze sobą i z nami. Mąż zamontował kotałkom „kocią autostradę” (jakby to nazwał Jackson Galaxy), każdy parapet obłożony jest też poduszkami, bo przecież tam się najwięcej dzieje, a w przypływach twórczości artystycznej mojego męża spod jego rąk wychodzą kartonowe rezydencje dla naszych sierściuchów.
Teraz przyszła pora, aby zapoznać się z nowymi sprzętami, które co jakiś czas pojawiają się w jednym z pokojów: z łóżeczkiem, z wózkiem, z przewijakiem…
Wszystko takie interesujące, pachnące. Koty wprost szaleją. Dużym zainteresowaniem cieszy się też dziecięca kołderka, którą niezmiennie oblegają, a że nie była jeszcze prana – pozwalamy im na to.
Nie gonimy naszej kociej ferajny, wręcz przeciwnie, chcemy, aby zapoznała się z każdą nową rzeczą, jaka się pojawia. A to, że naniosą trochę kłaków, cóż... po coś stworzono odkurzacz i mopy.
Więcej przeczytasz w magazynie KOCIE SPRAWY NR 163 – MAJ 2016