FRANCISZEK OD KOTÓW – JUBILEUSZ POETY!
Zdjęcia: Z Archiwum Redakcji

O początkach swojej poezji i miłości do kotów sam autor mówi tak: Mieszkałem w dzieciństwie na krakowskim Kazimierzu, przy ul. Krakowskiej blisko placu Wolnica, gdzie w budynku obecnego Muzeum Etnograficznego mieścił się wtedy jakiś urząd. Kiedy ciotka wyprowadzała mnie na spacer, zawsze czytała mi widniejącą na ścianie tabliczkę z napisem: CZYSTY MUSI BYĆ KRAKÓW, BO TO MIASTO STARE, KTO GO BĘDZIE ZAŚMIECAŁ, TEN ZAPŁACI KARĘ. Był to pierwszy wierszyk, który umiałem na pamięć, z lubością powtarzałem sobie pasujące do siebie jak klocki słowa „stare – kare”. Nie miałem własnych klocków (miał je kolega z kamienicy), iż podobne słowa-klocki są w śpiewanych przez ciocię piosenkach, tak jak „kotek i płotek”, „koguta do buta” itp. Nic więc dziwnego, że gdy zacząłem chodzić do szkoły, najbardziej podobały mi się wierszyki. Potem wiersze. A potem zacząłem dopisywać do wierszy już istniejących moje własne zakończenia (za jedno takie zakończenie wyleciałem z gimnazjum!). Może to był początek? Ale wtedy to była po prostu zabawa. Zabawa słowami-klockami. Stąd moja niechęć do wierszy, które nie mają rymów. Takie klocki nie pasują do siebie… I gdyby nie koty – moje pisanie do końca pozostałoby tylko zabawą domowo-towarzyską.
Pierwszy kot pojawił się ponad 70 lat temu na akacji rosnącej przy ul. Brzozowej.
Więcej przeczytasz w magazynie KOCIE SPRAWY Nr 144 – Październik 2014